Wiersz na Boże Narodzenie

Takie prościutkie przemyślenie
na Święta w głowę mi się wwierca,
że każde Boże Narodzenie
to jest pytanie o kształt serca

Gdy złączy nas stajenka cicha,
czujemy jedną chwilkę małą,
że nasze serce jeszcze dycha,
że nie ze wszystkim nam stwardniało,

że został mały punkt, szczelina,
gdzie się choć jedna iskra złoci,
od której nagle się zaczyna
płomyk nadziei i dobroci.

Spójrz: znowu mamy po lat siedem,
w kolebce Panna Syna pieści,
w krąg jest inteligencka bieda,
ale stół biały wszystkich zmieści.

Jest przy nim nas gromadka liczna
i chociaż goło, lecz wesoło,
i Twoja Matka – jaka śliczna!-
ściska się z Tobą pod jemiołą.

Pamiętasz to? Poczułeś dreszcze?
To znaczy, że nie zginiesz w tłumie.
Wzruszyłeś się? Pożyjesz jeszcze
i sercem parę słów zrozumiesz,

bo jest w tym chyba jakaś racja,
że Święta w białych pól kobiercu
to jest magiczna operacja
czyniona na otwartym sercu.

Z tym sercem zawsze stara bida,
stwardniałe, zimne, ciężko chodzi,
więc taki zabieg mu się przyda
na Święta, gdy się Chrystus rodzi.

Nim się kłopotów zwali tyle,
co zawsze były, są i będą,
otwórz swe serce i na chwilę
spróbuj podleczyć je kolędą… 
/w.młynarski/

Źródło: http://forum.gazeta.pl/forum/w,567,120164500,120164500,Wiersz_na_Boze_Narodzenie.html

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *