Kilka dni temu czytałam artykuł o zasadach poruszania się w Internecie. Wynikało z niego, że skoro zdecydowałam się pracować online, skoro zdecydowałam się być obecna w social media, nie mogę uciec od świata online na dłużej niż kilka dni. Nawet moja nieobecność przez tydzień może spowodować katastrofę i straty nie do odrobienia.
Przeczytałam. I stwierdziłam, że i tak idę na miesięczny urlop i przez miesiąc nie będzie mnie w Internecie. Przez miesiąc nie będę publikować niczego na blogu. Nie będę odwiedzać swojego fanpage’a. Nie będę wysłać newslettera, bo jakie jest prawdopodobieństwo, że naprawdę wydarzy się katastrofa?
Czy rzeczywiście moim czytelnicy nie będą w stanie zrozumieć, że potrzebuję odpoczynku?
Czy naprawdę nie zobaczysz we mnie kogoś, kto ma prawo do relaksu i życia offline, skoro ja w Tobie widzę kogoś żywego, dla kogo warto pisać ciekawe artykuły i dobierać posty na Facebooku?
Poza tym mój blog i mój biznes jest dla mnie, a nie na odwrót. I blog, i fanpage mają mi pomagać, a nie zamieniać w niewolnicę pisania i marketingu.
Okay, może rzeczywiście ze względu na zasady marketingowe lepiej nie znikać na długo, sądzę jednak, że idealne zasady są dla idealnych ludzi. Ja jestem kimś z krwi i kości, więc zasady dopasowuję do swojego życia i swoich potrzeb.
Jestem pisarką. Mogę sobie na to pozwolić.
Dlaczego znikam na tak długo? I dlaczego chcę być offline?
Kreatywność lubi bycie offline, bo właśnie stan offline pozwala skupić się na sobie. Pozwala skupić się i dotrzeć do swoich potrzeb. Pozwala wyczulić się na głosy pomysłów, które krążą wokół nas.
Kreatywność lubi odpoczynek. Lubi, gdy pozwalamy sobie na błogie lenistwo.
Trzy tygodnie to idealny czas, aby nabrać sił i zrobić kolejny rok. W pierwszym tygodniu jeszcze myślę o pracy. W drugim już w pełni się relaksuję. W trzecim zaczynam tęsknić. Za Tobą. Za pisaniem do Ciebie. Za czytaniem Twoich komentarzy.
Przecież nie zostawiam Cię z pustymi rękami – na blogu znajdziesz niemal sto artykułów. Czy czytałaś (czytałeś) już wszystkie?
A jako wakacyjną lekturę polecam Ci moją książkę: „Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania”, czyli trzymiesięczny kurs do odbycia w domu. Polecam.
Doktor literaturoznawstwa, pisarka, trenerka kreatywnego pisania. Pisze, bo chce… Pracuje z osobami, które chcą pisać tak, by inni chcieli to czytać.
Bardzo zdrowo! Popieram!
Udanego urlopu 🙂
Dziękuję!
Ja jestem już po urlopie i też nic nie pisałam ani na swojej stronie ani na blogu.