Powiedzmy, że ma na imię Kasia. Pisuje wiersze. Traktuje je jak dzieci. Wychodzi z założenia, że skoro dzieci się nie poprawia i przyjmuje takimi, jakie są, to wiersze traktuje się tak samo. Nigdy nie zmieniła ani jednego zapisanego słowa. Niczego nie wykreśliła… Zawsze się cieszy, gdy po spotkaniu autorskim, ktoś do niej podchodzi i mówi: „Podobają mi się Pani wiersze…”
Można ją nazwać grafomanką. Ale czy zabroniłbyś jej pisać? Tydzień temu pod moim postem o grafomanie pojawił się ciekawy komentarz:
„Ale z drugiej strony – nikogo grafoman nie zmusza do czytania, tekst prozą czy wierszem (nawet białym) można odłożyć, a skoro komuś (przynajmniej grafomanowi, ale może być, że grafoman ma swoich wielbicieli) sprawia to radość – to co z tego? Życie jest zbyt krótkie, aby oszczędzać sobie radości – czy to z pisania (nawet grafomańskiego) czy czytania (także grafomanii), o ile tylko nikt nas do tego nie zmusza :)”.
Czytaj dalej Kim jest grafoman? Cz. II.
Doktor literaturoznawstwa, pisarka, trenerka kreatywnego pisania. Pisze, bo chce… Pracuje z osobami, które chcą pisać tak, by inni chcieli to czytać.