(autor: Grażyna Hanaf)
Krzysia zaproponowała mi gościnny wpis na swoim blogu, za co jestem bardzo wdzięczna. Poradziła mi też, bym napisała o samym procesie wydawniczym oraz o promocji własnych książek. Coś konkretnego i praktycznego.
Samodzielne wydanie (ang. self publishing) napisanej powieści to projekt. Bardzo konkretny zbiór działań. Jeśli zrobisz je po kolei, uda Ci się. To jak złożenie prostego mebla w IKEI.
Napisany tekst czytamy – najlepiej zrobić to kilkakrotnie, ja robię to 3 razy w pewnych odstępach czasu. Kiedy jesteśmy pewni, że w tekście nic już nie potrafimy lub nie chcemy poprawić, to używając narzędzi Worda (lub innego programu edytorskiego) sprawdzamy podwójne spacje (by ich nie było), ustawiamy interlinie (odstępy) na 1,5. Generalnie najlepiej pozbawić tekst formatowania (żadnych wymyślnych czcionek, podtytułów i innych pomysłów na graficzne wzbogacenie lub wyróżnienie tekstu).
Taki tekst wysyłamy do wybranego redaktora. Ja ostatnio korzystałam z Korekto.pl, ale mam też swoją zaufana redaktorkę, która pracowała ze mną dwa lata przy pisaniu tekstów Przewodnika po Maroku (wyd. ExpressMap). Krzysia współpracuje z Korektelką. Tekst zależnie od zawartości sprawdzany jest przez redaktora od 2 do 4 tygodni. Najlepiej zapłacić więcej i wybrać opcję: dwie redakcje i korektę. Dobry redaktor nie tylko poprawia ortografię i gramatykę, ale czuwa nad frazeologia, czyli stylem języka, logiką i czasem w opowiadaniu. Dlatego będzie w komentarzach pytał Was o to, „co mieliście na myśli”, by wyłapać absurdy, niezgrabne sformułowania i inne fanaberie, które czasami twórcy przychodzą do głowy.
Kolejnym krokiem po redakcji tekstu jest jego złożenie (czyli wlanie go w ramy książki), możecie to powierzyć profesjonaliście, ja zostawiam to mojemu wydawcy Istotne.pl. Wy możecie skorzystać z dobrych rad Krzysi i swój tekst samemu złożyć dzięki platformie Ridero. Pamiętajcie, by przy tym punkcie obliczyć budżet. Na ile książek Was stać, ile możecie przechować w domu, książki dostarczane są w dużych pudłach i trzeba je, zanim się je sprzeda, gdzieś przechować. Ile będzie kosztowała Wasza publikacja, jak się rozliczycie z Urzędem Skarbowym – proponuję umówić się na wizytę do urzędu, bardzo pomocne są fachowe rady zatrudnionych tam pracowników.
Kolejny krok to promocja. Ja swoje książki sprzedaję w sklepie internetowym: sklep.istotne.pl. Zapraszam, wejdź do niego, zostaw swój komentarz, rozgość się, zobacz jak działa. Jest prosty, bez ozdób, ale ma w sobie pewien ważny atut: jest darmowy. Oczywiście to, że ma się sklep, a w nim książki to jeszcze nie znaczy, że się sprzedaje. Należy znaleźć przyjazne księgarnie i hurtownie (nie każde chcą brać jeden tytuł) oraz sprzedawać samemu na spotkaniach.
To było moje pierwsze pytanie, kiedy z pisarki zamieniłam się w sprzedawcę i marketingowca w jednym. Moja odpowiedź brzmiała: nie wiem. Nie widziałam ani bilbordów, ani reklam książek w telewizji, czy Internecie, chyba, że mowa o Greyu i jego twarzach, tam promocja szła ogromna.
Możesz wymyślić swój sposób na promocję. Ja powiem Ci jakie działają u mnie.
1. Fanpage książek na fejsbooku.
2. Strony blogerek polecające moje książki.
3. Polecenia przez recenzentów na swoich stronach.
4. Spotkania autorskie.
5. Warsztaty literacko-plastyczne dla szkół.
6. Kupowane reklamy w interencie celujące w konkretny target.
Doktor literaturoznawstwa, pisarka, trenerka kreatywnego pisania. Pisze, bo chce… Pracuje z osobami, które chcą pisać tak, by inni chcieli to czytać.




Bardzo konkretne rady. Pokazujące że przed pewnymi działaniami nie da się uciec, jęśli chce się wydawać. 🙂 Dobrze wiedzieć że nie tak strasznie jest kiedy trzeba wszystko samemu zorgazniować. Świetny i pomocny artykuł.
Dziękuję!