…za głosem powołania literackiego

DSC_4326
fot. K. Kundziewicz

…powołanie [literackie] jest również wyborem… (Mario Vargas Llosa)

Najważniejszą cechą powołania literackiego jest być może to, że kto je poczuł, samą jego realizację traktuje jak największą nagrodę, większą niż wszystkie, jakie dzięki swej działalności mógłby zyskać. (Mario Vargas Llosa)

Sama chętnie podpisałabym się pod tymi słowami. Pisanie zaczyna się w chwili, gdy podejmujemy decyzję: „Chcę pisać!”. I głęboko wierzę w to, że każdy, kto czuje potrzebę wyrażania siebie poprzez słowo, może to robić. Ta wewnętrzna potrzeba jest głosem naszej intuicji. Posłuchanie jej i pójście za jej podpowiedzią może rozpocząć przygodę z piórem, wyobraźnią i samym sobą. Jakże cudownym uczuciem jest tworzenie świata na papierze, ożywianie bohaterów. Jakże często tekst potrafi zaskoczyć swojego twórcę – i wtedy pojawia się duma i zaskoczenie: „To naprawdę jest moje?”. A publikacja? Gdy widzę swój tekst wydrukowany, czuję się jak matka trzymająca swoje nowonarodzone dziecko. Bo w pewnym sensie utwór literacki jest dzieckiem. Nosimy je w sobie. Pielęgnujemy. Szukamy odpowiedniego momentu i miejsca, by pozwolić mu żyć własnym życiem.

Jeśli chcesz pisać – po prostu pisz.

Pozwól sobie na to. Pozwól sobie znaleźć czas na pisanie i odwagę, aby głośno mówić: „Piszę, bo chcę, bo czuję taką potrzebę, czuję taki przymus”. Nie wszyscy będą Cię rozumieć. Ale nie piszesz dla wszystkich. W pierwszej kolejności piszesz dla samej siebie. W pierwszej kolejności sama jesteś swoją własną czytelniczką, krytyczką, recenzentką. To Ty czujesz dumę i radość. Ty przechodzisz przez frustracje i niepokoje twórcze. To Ty jesteś pisarką, poetką.

„Nie piszesz dla wszystkich” – ma też inne znaczenie. Twoje teksty nie muszą się wszystkim podobać. Dlatego podążając za głosem swojego powołania literackiego, uwolnij czytelnika. Pozwól mu na własne zdanie. Nawet na to, że Twój tekst może mu się nie podobać. On – czytelnik – ma do tego prawo. A jeśli mu się nie podoba – tekst nie jest dla niego. Piszemy dla siebie i dla wybranych czytelników, którzy odnajdą coś dla siebie pomiędzy naszymi słowami. Na zajęciach często przywołuję metaforę kija. Pisząc, trzymasz jeden koniec. Za drugi chwycą ci, dla których ten tekst jest przeznaczony. Takie podejście pozwala zmniejszyć napięcie, niepokój związany z procesem twórczym. Gdy „uwalniamy” czytelnika, uwalniamy też swoją kreatywność. Składanie słów w zdania, a zdań w akapity, przychodzi prościej.

Pisanie zaczyna się w chwili, gdy podejmujemy decyzję: „Chcę pisać!”

Uwalnianie tekstu z szuflady zaczyna się, gdy pozwalamy sobie poczuć dumę z samego faktu, że piszemy. Wyjście do czytelnika zaczyna się w chwili, gdy pozwalamy czytelnikowi na wolność myśli i ocen. Są to trzy kroki, które wykonujemy we własnej głowie, i które ułatwiają nam podążanie za głosem powołania literackiego. Zapraszam do ich wykonania. Zapraszam do podróży za głosem powołania literackiego.

Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisaniaPolecam książkę „Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania”.

 

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

2 odpowiedzi do “…za głosem powołania literackiego”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *