Wygoda niepisania

notebook-791292_640

 

Nie każdy chce być pisarzem lub poetą (a może pisarką lub poetką). Nie tylko literatom przydaje się tak zwane lekkie pióro.

Ale do sedna… Zaczęłam czytać „Alchemię słowa” Parandowskiego; we wstępie znalazłam następujący fragment: „Wprowadzenie w sztukę pisarską jest potrzebne nie tylko dla przyszłych geniuszów, ale dla wielu, którzy, posługując się słowem w swoim zawodzie, nigdy nie będą pisarzami (…) ”*. Parandowski napisał to w 1955 roku! Ponad pół wieku później profesor Jerzy Bralczyk zauważa: „Dzięki komputerom i telefonom porozumiewamy się na piśmie. Wcześniej woleliśmy mówić, teraz piszemy mejle, blogi. Generalnie piszemy. Słowo pisane odzyskało swoje pole”**. Wspaniałe, prawda?

workstation-336369__180„Słowo pisane odzyskało swoje pole” nie tylko w obszarze prywatnym, ale znacząco w sferze zawodowej. Umiejętność pisania tekstów przeznaczonych chociażby na blog ma coraz większe znaczenie dla freelancerów, prowadzących własną działalność. Pisanie pomaga tym, którym zależy na budowaniu własnej marki i nawiązywaniu wartościowych relacji z klientem. Niby jest to oczywiste, ale…

„… pisania można w ogóle się nauczyć? Mnie napisane dwóch zdań zajmuje tydzień” – od czasu do czasu słyszę podczas spotkań, zazwyczaj chwilę po tym, jak wyjawię, czym się zajmuję. „Można” – odpowiadam bez wahania. Nie każdy zostanie drugim Tuwimem, ale każdy może opanować rzemiosło przenoszenia myśli na papier. Obserwuję to w trakcie każdego prowadzonego przeze mnie kursu. Z satysfakcją i podziwem zauważam, że osoby, z którymi pracuję, a które angażują się w pracę nad zmianą przekonań i rozpisywaniem się, nabierają coraz większej pewności siebie i łatwości pisania.

„…pewnie byłoby dobrze, gdybym prowadziła blog, ale nie mam na to czasu”. Ach, ten brak czasu! A masz czas, aby tracić szansę na lepszą pracę lub nowych klientów? Przyznaję, bardzo długo sama podobnie myślałam: „Po co mi blog? Prowadzę fanpage, nie mam czasu na dodatkowe pisanie”, ale już po pół roku blogowania odczułam, jak bardzo się myliłam!
Odczuwalnie wzrosły statystyki mojej strony WWW; łatwiej jest mi poruszać się po mediach społecznościowych, ponieważ dostarczam ludziom wartościowe treści, zamiast spamu. Ponadto zaczęły zgłaszać się do mnie osoby, zainteresowane kursem pisania poradników, którego dotąd nie reklamowałam – zdawkowa informacja zamieszczona została tylko na mojej stronie.

„…dobrze, dobrze, ale…” – cokolwiek będzie po „ale” oznacza wybór tego, co łatwiejsze. Wygodniej jest powiedzieć: „nie umiem pisać”, niż zacząć to zmieniać. Niepisanie jest wygodne. Pytanie, czy opłacalne?

Nawiązując do powyższego – freelacerki (i freelancerów), trenerki (i trenerów), coachów, osoby samozatrudnione zapraszam na kurs pisania tekstów na blog zawodowy (firmowy). Informację znajdziesz TUTAJ.

 

*J. Parandowski, Alchemia słowa, Warszawa 1976, s. 10.

** http://nowymarketing.pl/a/5045,jak-jezyk-internetu-postrzega-profesor-jerzy-bralczyk

 

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

13 odpowiedzi do “Wygoda niepisania”

    1. Dzięki. Wiele osób też nie zdaje sobie sprawy, że pisania można, a nawet trzeba się nauczyć. Jakoś tak cały czas pokutuje gdzieś przekonanie, że pisanie to dla wybrańców.

    1. Raczej tak. Chociaż wielu blogerów radzi sobie bez własnych zdjęć. Chociaż ciekawsze są blogi z autorskimi zdjęciami. Ja niestety lub stety posługuję się gotowcami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *