Pisarz na punkcie kota

Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los – stwierdził Oscar Wilde. Ernest Hemingway dodał: Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego. A Terry Pratchett w książce „Kot w stanie czystym” napisał: Koty mają sposoby, by być tu od zawsze, nawet jeśli dopiero co się pojawiły. Poruszają się we własnym, osobistym rytmie czasu. Zachowują się tak, jakby ludzki świat był tym, w którym akurat przypadkiem się zatrzymały w drodze do czegoś, być może o wiele ciekawszego*.

Artykuł ten piszę 17 lutego. Wszyscy kociarze doskonale wiedzę, że tego dnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kota. Moi pupile śpią sobie w trzech różnych kątach mieszkania. Dobra, przesadzam – wcale nie w kątach, tylko: na parapecie, na podgrzewanej podłodze w łazience, na łóżku, w szafie, tam, gdzie im wygodnie. Hojnie dzielą się swoim futrem i dbają o to, aby mi go nie zabrakło – pojedyncze kocie włoski zauważam nawet na klawiaturze.

Z dumą odkrywam, że nie tylko ja tak mam. Że wyżej cytowany Hemingway żył z czteroma mruczkami. Że Szymborska uważała, że koty udały się panu Bogu. A Bohumil Hrabal uważał wręcz: Zbawiony zostanę tylko dzięki miłości do kocurów**. Skoro oni to zrobili, ja też się przyznam: jestem pisarzem na punkcie kotów. A może pisarką… Ach, rozważam formę gramatyczną, a nawet nie wiem, co tak naprawdę znaczy ten wymyślony na szybko tytuł. Wierzę w Twoją inteligencję, Czytelniczko. Ty na pewno zrozumiesz. Tylko co? Chyba się zakociłam.

Urwał mi się wątek, bo sierciuch właśnie skoczył na moje kolana i domaga się pieszczot. Podejrzewam, że wyczuł, że zaczęłam pisać w dziwnym kierunku, i uznał, że czas przywołać mnie do porządku. Ciekawe, jak takie wskakiwanie na kolana mogłoby wpłynąć na kształt naszej literatury? Jak mruczenie poprowadziłoby fabułę znanych nam dzieł? To, że koty są ważne, wiemy. Bo Behemot. Bo kot Iwaszkiewicza. Bo wiersz Szymborskiej. Bo Filemon i Pankracy.

A może żeby zostać pisarzem, wystarczy wpuścić kota do swojego życia? Ale tak na serio. Pozwolić mu się zainspirować. Posłuchać jego wymruczanych opowieści. A nawet w skrytości ducha zgodzić się, żeby to on był naszym właścicielem. Jak myślisz?

 

*Wszystkie cytaty pochodzą ze strony: http://booklips.pl/zestawienia/20-wypowiedzi-znanych-pisarzy-o-kotach/ (online, 17 lutego 2017 roku).
**Podaję za:  http://www.wiadomosci24.pl/artykul/pisarze_i_ich_koty_czy_wiesz_ze_341637.html (online 17 lutego 2017 roku)

Najnowsza książka już w sprzedaży!

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

7 odpowiedzi do “Pisarz na punkcie kota”

  1. Był sobie raz kot pisarza,
    Który w słowach z lubością się tarzał.
    Gryzł ołówki i pióra,
    Sypiał na klawiaturach,
    Przez co Panu talentu przymnarzał.

    Był sobie też kot pisarki
    Który chwytał sny muz jak kanarki
    I przynosił swej Pani
    Niczym mysz na dywanik
    Po czym spać szedł na szczycie drukarki.

  2. To prawda – sierść jest wszędzie 🙂 zdarzyło się, że na talerzu… Ale co tam – są kochane i już. Zresztą moich długich włosów też niemało wszędzie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *