O spotkaniu z jaśnie pani Weną

spotkanie z wenąPisarz zawsze powinien mieć przy sobie notes – dochodzę do tego wniosku po raz kolejny w swoim życiu, gdy bezskutecznie poszukuję w torebce czegokolwiek, na czym dałoby się pisać. Podobno można na smartfonie. Podobno niektórzy potrafią. Ja do nich nie należę. Chyba jeszcze nie do końca dorosłam do obecnej rzeczywistości korzystam nadal z długopisu i kartki papieru. Może też być bilet na pociąg, paragon ze sklepu czy pismo urzędowe.

Jaśnie pani Wena

Jak na złość nie mam nic, a sprawczyni całego zamieszania, jaśnie pani Wena, już coraz bardziej się niecierpliwi. Może więc jednak smartfon. Że też nie zainstalowałam żadnej aplikacji do pisania! Przecież niewiele potrzeba. Wystarczy uchwycić pomysł, jakąś myśl, zapisać pierwsze słowo, a reszta idzie sama – przynajmniej w teorii. A jak jeszcze jaśnie pani Wena jest w dobrym humorze, to stworzenie zarysu tekstu, nawet opowiadania, powinno przyjść samo z siebie.

W torebce mam wszystko. Pomadkę. Pięć długopisów. Pilniczek, ołówek, puder. Jak na złość nic, na czym mogłabym coś zapisać. A myśl krąży wokół mnie coraz bardziej zniecierpliwiona. Mina pani Weny też nie wróży nic dobrego. Czuję, że jeszcze minuta i obie pójdą w siną dal, a ja zostanę z zawartością torebki wysypaną na stoliku i pustką wokół siebie.

A gdzie rycerz na białym koniu?

Ależ by się teraz przydał rycerz na białym koniu. Nawet nie musi być młody i przystojny. Konia też może sobie darować. Niech tylko poda mi dłoń, a w niej piękną, czystą kartkę papieru.

Ja tu o rycerzach marzę, a pani Wena już płaci rachunek i jest prawie gotowa do wyjścia. Proszę ją o jeszcze chwilę cierpliwości. Wzdycha ciężko i daje mi kolejne pięć minut. I wtedy… EUREKA! Przecież jestem w galerii handlowej. Piętro niżej widziałam księgarnię. Kupno zeszytu, notesu nie powinno stanowić żadnego problemu.

– Nareszcie – jaśnie pani Wena się uśmiecha i pozwala, by myśl nadal wokół mnie krążyła.

A Ty masz ochotę na spotkanie z jaśnie pani Weną?

P. S. Polecam „Piszę codziennie. 36-dniowe wyzwanie”.

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

8 odpowiedzi do “O spotkaniu z jaśnie pani Weną”

  1. Moja pani Wena gości w moim łóżku. Najlepsze pomysły na scenę powstają w moim mózgu, gdy jestem na pograniczu jawy i snu.
    W związku z tym, na nocnym stoliczku zawsze mam pod ręką karteczki i długopis.
    Rano przystępują ochoczo do pracy na podstawie notatek, które zrobiłam, często nawet po ciemku.
    Bardzo lubię takie półsenne inspiracje.

    1. Oj, żebyś wiedziała, Danusia, tylko że ja się na błędach nie uczę i zawsze mam nadzieję, że zapamiętam… I poszło już tak w niebyt niejedno.
      A na smart-rzeczach też nie umiem pisać. SMS to wyzwanie – trafić w te maliutkie kwadraciki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *