Mit o talencie wyrzuć do kosza!

talentDzień jak co dzień. Siadam do komputera, bo czas popracować. Na chwilę wpadam na Facebook. Może nie jestem z tego dumna, ale po załatwieniu spraw zawodowych pozwalam sobie przez chwilę potracić czas. Tym razem los mi to wynagradza, bo w oczy rzuca mi się informacja o studiach pisarskich. A tuż pod nią komentarz: „Wątpię, aby można się było nauczyć »pisarstwa«. Pisanie ciekawych tekstów (powieść, opowiadanie, esej, felieton, wiersz) polega na oryginalności, a tego się nauczyć, niejako z definicji, nie da”*.

Zostawiam szybki komentarz, że pisarstwo to również warsztat, a tego można się nauczyć. Bez odpowiedzi. Gdzieś po głowie jeszcze mi krąży, że ta oryginalność myśli bywa również połączeniem wielu czynników – w tym własnej pracy intelektualnej.

Czy pisania można się nauczyć?

Niby nic, a jednak komentarz o niemożliwości nauczenia się pisarstwa krąży mi po głowie. Może to efekt udzielania setek odpowiedzi na pytanie, czy pisania da się nauczyć? Za każdym razem, gdy je słyszę, nie potrafię ukryć znudzenia w głosie. Przecież gdybym prowadziła szkołę językową, nikt by mnie nie zapytał, czy można się nauczyć mówić po angielsku. Może gdybym uczyła gry na gitarze, nikt by mnie nie zapytał, czy można się tego nauczyć. Ale pisanie… Pisanie to taka magia, której nie da się nauczyć i już! Która wymaga talentu pisarskiego i tylko talentu!

Talent pisarski wystarczy?

Chyba byłam nastolatką, gdy pierwszy raz zetknęłam się ze stwierdzeniem, że talent to 10% sukcesu. Reszta to praca. Dla mnie jakoś oczywiste jest, że dotyczy to też pisarstwa. Sam talent nie wystarczy, aby napisać książkę. Sam talent, o ile istnieje, nie wystarczy, aby zostać pisarzem czy blogerem. Ja to wiem, ale inni twierdzą inaczej. Kto na przykład? Chociażby Joanna Bator, która twierdzi: „Aby zostać pisarką, potrzebna jest tylko jedna rzecz. Nazywa się talent. Przydaje się też dobry człowiek przy boku i własny pokój”**.

Co do człowieka – zgodzę się. Co do pokoju – również. Co do talentu? Nie tylko się nie zgodzę, lecz wręcz głośno powiem, że głoszenie takich „prawd” przez znaną pisarkę jest po prostu szkodliwe; takie wypowiedzi sprawiają, że pisanie pozostaje w kręgu czegoś, z czym człowiek się rodzi.

A co mówią inni na ten temat?

Zacznijmy od wyzwania Gibert: „A w zasadzie pisanie rzeczywiście szło mi kiepsko. Naprawdę nie wiedziałam, co robię. Czasami miałam wrażenie, że usiłuję rzeźbić w kości słoniowej, mając na rękach kuchenne rękawice”***. King w swoim „Pamiętniku rzemieślnika” wprost pisał, że zaczynał od opowiadań, które odrzucali kolejni wydawcy. I Gilbert, i King potrzebowali czasu, aby dojść do momentu, w którym ich teksty zostaną przyjęte do druku. Oboje uczyli się pisać, tak aby inni chcieli to czytać. Oboje o tym mówią, mimo to w powietrzu i tak krąży mit, że do pisania potrzebny jest wyłącznie talent. Moim zdaniem najwyższy czas wyrzucić ten pogląd do kosza.

Nie przeczę, że w pisaniu jest coś magicznego. Tak, dla mnie pisanie też bywa magiczne, ale magia nie wystarczy, jeśli nie podeprzesz jej nauką warsztatu: ćwiczeniem, czytaniem, pisaniem.

I może na koniec: wiesz, czym dla mnie jest talent? Wewnętrznym pragnieniem, aby coś robić. Wewnętrznym pragnieniem, aby pisać. Od lat to powtarzam, ale powtórzę jeszcze raz: chcesz pisać? Zacznij!

*https://www.facebook.com/katarzyna.krzan/posts/1813698551981127?comment_id=1816150821735900&notif_t=like&notif_id=1497273510212793 (online 12.06.2017)

** J. Bator, Zahaczka, w: Twórcze pisanie w teorii i praktyce, red. G. Matuszek, H. Sieja-Skrzypulec, Kraków 2015, s. 251.

***E. Gibert, Wielka magia. Odważ się żyć kreatywnie, przeł. B. Jóźwiak, Poznań 2015, s. 174.

Najnowsza książka już w sprzedaży:

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

5 odpowiedzi do “Mit o talencie wyrzuć do kosza!”

  1. To ja, jako uzupełnienie, polecam książkę „Sztuka opowieści”. Cykl wywiadów z największymi pisarzami dla „The Paris Review”. O tym jak to jest pisać i jak to się robi 🙂 mamy tu kejs Nobokova, Cortazara i innych.

  2. Powiedziałbym, że rzeczywiście istnieje coś takiego jak talent, ale nie w tak radykalnej formie, w jakiej się to pojęcie przedstawia. Pisania – podobnie jak każdej innej czynności – można się nauczyć, tyle że niektórzy pojmą to szybko i już po stosunkowo krótkim czasie będą osiągali sensowne rezultaty, a inni, owszem, nauczą się to robić po wielu próbach, ale co najwyżej poprawnie.

    Osoby z umiejętnościami rozpoznaje się dopiero po fakcie, więc stwierdzenie, że ktoś bez talentu nie powinien nawet zaczynać, jest irracjonalne. Pytanie natomiast brzmi, czy z kolei ktoś, kto widzi, że czegoś zwyczajnie nie czuje, będzie nadal próbował to robić…

    1. Dla mnie w tym tkwi sedno – czy ktoś, kto nie czuje danego tematu, zajęcia – będzie chciał to ciągnąć? Mam wrażenie, że objawem tego talentu jest po prostu wewnętrzna potrzeba, by coś robić, np. pisać.

  3. „Zostawiam szybki komentarz, że pisarstwo to również warsztat, a tego można się nauczyć.” – no właśnie i tu kluczowe jest słowo „również”, bo piewcy tezy, że żadnego talentu, pasji, predyspozycji nie trzeba, bo wszystkiego można się nauczyć, też robią krzywdę tym, którzy do pisania drygu (kolejne określenie „talentu”) nie mają. Dzięki takiemu wmawianiu, że pisać każdy może, bo tego się da nauczyć, mamy na półkach w księgarniacvh, to co mamy. Jeśli pisania się da nauczyć, to i malarstwa, komponiowania muzyki itd. No, da się, tylko ilu takich wyuczonych dorównuje swoimi wytworami Bachowi, Matejce itd.? Nie chodzi o popadanie w skrajności, że tylko talent się liczy, ale negowanie go, twierdzdenie, że absolutnie coś takiego nie sitnieje? Serio? No chyba, że chodzi o to, żeby pisać, obojętnie jak, pisać, warsztatowo doskonale, ale jednak czytelnika jakimś cudem nie porywa, dlaczego… Oklepane, a jakże mądre powiedzenie – pisać każdy może, tylko nie każdy powinien. Wszystko w temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *