Konkurs literacki od kuchni…

DSC_0254…a raczej znad talerza pierożków. I w cale nie w kuchni, ale w restauracji. Taka krótka pauza po miesiącu czytania i dwóch godzinach rozmów. Tak, dzisiaj odbyło posiedzenie jury (ze mną w składzie). Tak, konkurs literacki WOAK-u „Tutaj jestem” został rozstrzygnięty. Kto wygrał? Nie zdradzę. Oficjalna informacja pojawi się na stronie organizatora.


Tak sobie siedzę nad talerzem pierożków, a przez głowę przebiegają tysiące myśli. Niektóre dotyczą mojej roli jako jurorki, inne przeczytanych prac. Aby nie uciekły, nie będę przerabiała ich w rozbudowany artykuł, tylko zwyczajnie wypunktuję.

  1. DSC_0256Praca jurorki to zwykła praca. Siedzę, czytam, wybieram. Szkoda tylko, że nie wszyscy autorzy dowiedzą się, jak czytało mi się ich teksty, bo może informacja zwrotna pomogłaby im poprawić warsztat pisarski.
  2. To, kim jestem i jaki rodzaj literatury lubię czytać, mają wpływ na mój wybór. Mimo to na pierwszym miejscu potrafię postawić pytanie: „Jak to jest napisane?”.
  3. Jak dobrze, że w składzie jury znajduje się kilka osób. Dyskusja, porównanie wrażeń dają pewność, że nagrodzona zostaje właśnie ta praca, która powinna.
  4. Co sprawia, że niektórzy autorzy po raz kolejny wysyłają ten sam test? Dlaczego nie próbują nad nim popracować, nieco go zmienić? Są tak pewni tego, co napisali, czy też brakuje im informacji zwrotnej lub wiedzy, co należałoby zmodyfikować?
  5. Brak researchu może sprawić, że nawet najlepiej napisaną pod względem językowym książkę czyta się z lekkim uśmiechem. Brak researchu równa się śmiesznej, naiwnej fabule.
  6. I coś jeszcze. Jeszcze jeden wątek myślowy przed chwilą krążył wokół mojej głowy. Nie zdążyłam go chwycić. Uciekł. Gdy go złapię, napiszę artykuł.

Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisaniaP.S.
Polecam książkę „Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania”.

 

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

9 odpowiedzi do “Konkurs literacki od kuchni…”

  1. Odniosę się do punktu czwartego, choć to będą takie moje gdybologie głównie, bo na własnej skórze nie testowałam. To o braku feedbacku może być kluczowe. Brak feedbacku oznacza, że autor nie wie, czy jego opowiadanie odpadło w konkursie XYZ, bo:
    a) było słabe
    b) nie spełniało tak dobrze założeń danego tematu jak autor miał nadzieję; taka dyskusyjna rzecz, nieco na czuja i wyczucie.
    Z tych dwóch opcji lżej jest założyć tę drugą, a to oznacza, że na jakiś podobny klimatem, ale nie tematem, konkurs można uderzyć raz jeszcze tym samym tekstem, bo był dobry, tylko nie trafiony, ale a nuż tym razem.

    Inna rzecz, że nawet z feedbackiem mogłoby się okazać, że trafił się autor oporny, co wierzy w siebie i swój tekst i uznaje, że ktokolwiek wypowiedział się negatywnie nie zna się/zazdrości/nie zrozumiał tekstu. A skoro tak, to w niezmienionej formie będzie go pchał dalej, bo może w końcu trafi na odpowiedni inteligentną osobę, która przejrzy jego geniusz 😉

    Jest jeszcze opcja trzecia. Ot autor stwierdza, że a co tam, co mu szkodzi puścić to raz jeszcze?

    1. Każda z tych opcji na pewno ma miejsce.
      Ten brak informacji zwrotnej wydaje mi się kluczowy. Przynajmniej z czasów, gdy sama wysyłałam teksty, pamiętam, że niewiadoma była chyba najtrudniejsza.
      Jakoś mi tak brakuje po konkursie możliwości porozmawiania z autorami.
      Fakt, zawsze, mogą się skontaktować, zapytać. Akurat w tym konkursie dajemy taką możliwość.

    2. Tak, zgadzam się z Marša, brak feedbacku jest największym bólem piszących. Wiadomo, że jury nie będzie skupiać się na pisaniu recenzji do każdego tekstu (zwłaszcza odrzuconego). Z drugiej strony taka informacja mogłaby dużo zmienić lub poprawić w pisaniu. Przecież nikt nie chce pisać źle… A tak brniemy w gąszczu błędów 🙂
      Myślę, że wysyłanie po raz kolejny tego samego tekstu to wyraz pewności siebie i swojego geniuszu 🙂

      p.s. a pierożki smakowały 🙂

      1. …albo lenistwa 😉 „ech, w sumie by się coś wysłało, ale jakoś weny nie ma, nadgarstek boli, rzyć dzieżka, to może tamto stare podeślę. W sumie pasuje” 😉 W zasadzie to ja nie wiem czy my tu o wysyłaniu jednego tekstu w różne miejsca mówimy, czy może o słaniu tego samego raz za razem na jakiś cykliczny konkurs. 🙂

  2. To wszystko prawda, ale nie oszukujmy się – to, że jakiś tekst nie wygrał, wcale nie musi oznaczać, że był zły i trzeba go poprawiać. I nie piszę tak dlatego, że nie wygrywałam w konkursach, bo do tej pory nie brałam udziału w żadnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *