Jest wartość – jest wydawca. Rozmowa z Angeliką Śniegocką.

Angelika7.1

Krystyna Bezubik: Mówisz o sobie jako autorce trzech poradników. Jednego, do którego się nie przyznajesz i dwóch dobrych. Moim zdaniem odniosłaś duży sukces wydawniczy. Natomiast mnie interesują początki. Na jakim etapie pisania zaczęłaś szukać wydawnictwa? Jak to robiłaś? Jak się kontaktowałaś z wydawnictwami? Z jakimi reakcjami się spotykałaś?

Angelika Śniegocka: Zanim zabrałam się za pisanie książki, uczestniczyłam w kursie pisarskim on-line. Po tym kursie właśnie wydałam swoją najlepszą książkę, a mój mąż, Sławek Śniegocki, dwa bestsellery.

Napisałam tę książkę głównie po to, aby zbudować pozycję eksperta na rynku pracy. Jak książka jest dobrze napisana – a moja była, w końcu przygotowałam ją w oparciu o sprawdzoną receptę na sukces – to wydawnictwa chętnie je przyjmują do druku. Podkreślam, że to dotyczy poradników. Z inną literaturą nie mam doświadczenia.

Wydawnictwa szukałam już po napisaniu książki, ale na etapie przyjęcia do druku potrzebny jest tylko konspekt i próbka rozdziałów. Kontaktowałam się tylko z jednym wydawnictwem Onepress (czyli Helion), dostałam szybko odpowiedź i już nie szukałam nigdzie indziej.

Drugą książkę wydałam w Złotych Myślach, proces przebiegał podobnie.

Co do reakcji, to pracownicy redakcji są przyzwyczajeni do tego, że autorzy kontaktują się z nimi. Na ich stronach są nawet specjalne sekcje dla osób chcących wydać książkę i są tam poradniki: co i jak należy zrobić, by zgłosić swoją książkę do oceny.

KB: Moja znajoma redaktorka mówi, że książka napisana i książka wydana to często dwie różne książki. Czy tak było w Twoim przypadku? Na ile wydawnictwo pomogło Ci w redakcji tekstu?

AŚ: Fakt, po korekcie można stracić poczucie własnej wartości (śmiech). Pierwszy raz to był szok – oto ja, mistrzyni wypracowań, mam na każdej stronie wytkniętych kilka błędów stylistycznych. To boli, ale tylko za pierwszym razem :-). Teraz już wiem, że nie ma co cyzelować każdego zdania, bo i tak zostanie poprawione przez fachowca, więc trzeba iść do przodu i pisać dalej. Zresztą oddzielenie procesu Tworzenia od Autokorekty to moja podstawowa dewiza przy pisaniu. Czyli najpierw piszę, tyle ile mnie natchnienie niesie, a potem poprawiam. Najczęściej nie tego samego dnia.

Jeśli chodzi o redakcję tekstu, to ja się nie spotkałam z ingerencją. Chcę wierzyć, że to dlatego, że dobrze piszę i już nic nie trzeba poprawiać (śmiech).

KB: Podoba mi się Twoje podejście: najpierw napisać, potem poprawiać. Zachęcam do tego swoje kursantki. Wróćmy jednak do tematu. Napisać i wydać to jedno. Potem trzeba z książką dotrzeć do czytelników, czyli ją rozpromować i sprzedać. Jak wygląda promocja Twoich książek? Co Twoim zdaniem jest najskuteczniejsze, czyli co się sprawdziło w Twoim przypadku?

wizaualizacja-ksiazka-duza-300x300Trzeba powiedzieć wprost – wydawnictwo jest jednym wielkim hipermarketem, w którym tysiące książek walczy o uwagę Czytelnika. Książka, tak jak premierowy film, istnieje w orbicie zainteresowania wydawcy przez tydzień. Potem wchodzą na rynek kolejne tytuły. Nie ma co oczekiwać, że wszyscy będą się nad Twoją książką roztkliwiać i kreatywnie szukać sposobów na jej promocję. Przyniesiesz własny pomysł – świetnie! Wydawnictwo chętnie go podchwyci, zasponsoruje darmowe egzemplarze. Ale nie licz na to, że cała machina marketingu będzie się kręcić wokół Twojego tytułu. To było moje największe zaskoczenie i rozczarowanie – dopóki nie zrozumiałam, że jestem sezonowym produktem wystawionym w gazetce promocyjnej, która ma przecież swoją datę ważności. Teraz już to wiem i przyjmuję ten fakt z pokorą.

Niestety nie miałam czasu na to, by zająć się aktywną promocją swojej książki. Uważam zresztą, że gdybym miała się w jej promocję jakoś mocno angażować, to wydałabym ją sama. Co też mam zamiar uczynić w przypadku kolejnej książki.

KB: Właśnie – selfpublishing czy szukanie wydawnictwa – jest to pytanie, przed którym stają początkujący pisarze. Gdybyś miała im doradzić…

Jestem absolutnie początkująca w tym temacie, ale już coś nieco wiem. Rozpoznałam tu kilka opcji:

1. Skorzystanie z usług agenta literackiego i wstawienie książki do tradycyjnego obiegu.

2. Można wydać książkę samemu w drukarni i sprzedawać przez swoją stronę i inne zaprzyjaźnione strony w zamian za prowizję.

3. Można zlecić wydanie książki profesjonalistom wraz z dystrybucją.

KB: Gdybyś osobie zaczynającej szukać możliwości wydania swojej książki miała doradzić tylko jedną rzecz, co to by było?

AŚ: Zabierając się do pisania książki, wyjdź od wartości, jaką przyniesie ona Czytelnikom. Jest wartość – jest wydawca i sprzedaż. Znajdź problem, który boli ludzi. Nie ma co spisywać swoich refleksji nad życiem, jeśli nie nazywasz się Krystyna Janda albo Jolanta Kwaśniewska, to brutalna prawda jest taka, że to nikogo nie zainteresuje na tyle, by chciał za to zapłacić. Chyba że masz 5 000 fanów na FB i wierzysz, że połowa z nich kupi Twoją książkę. To wtedy możesz pisać o czymkolwiek chcesz.

Życzę Twoim Czytelniczkom i Kursantkom samych bestsellerów!

KB: Dziękuję za rozmowę.

Angelika Śniegocka – autorka bestsellera „Rozmowa kwalifikacyjna. O czym nie wiedzą kandydaci do pracy, czyli sekrety rekrutujących”.

Prowadzi portal: www.LadiesNOW.pl

P.S. Polecam poradnik „Jak  wydać i skutecznie wypromować książkę”.

Ciekawy artykuł? Podziel się.Facebooktwitterlinkedinby feather

Jedna odpowiedź do “Jest wartość – jest wydawca. Rozmowa z Angeliką Śniegocką.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *